Ten pierwszy raz
Nie zobaczyłem Ciebie wcale;
Widziałem oniryczną Marę,
Od której jaśniał blask.
Ten pierwszy raz,
Gdy w tłumie Cię spotkałem,
Będę miał jak skarb, jak skałę,
Na każdy w życiu czas.
W to pierwsze spojrzenie,
W oddechu twego morski powiew,
W nie - to Bogu nawet powiem -
Uwierzyłem, jak naiwne szczenię!
I takim pozostaję ninie,
I trwać by dalej, wszystko zrobię,
Jedynie w aurze twojej - ryba w wodzie;
W akwarium, jak twe mienie.
Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz