Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
Przedwojnie
może jutro wybuchnie wojna
niemcy się boją bo armia putina już strojna
w atomy i zasięg ich rakiet
dosięga wszechgranic
może jutro zabije mnie wojna
i umierając zobaczę, jak nędza spokojna
warta była grzechu niczym pakiet
udziałów w korporacyjnej przystani
tutaj już wszystko się kończy
mój mózg dawno przestał być rączy
nie ma się dokąd schować
bo jestem nomadem z wyboru kochanej
ceruję resztki ostatniej opończy
by krew się miała w co sączyć
czy by się zabić lepsza jest głowa
czy może nadgarstki ostrzem zdrapane
cokolwiek się stanie
nie uda się przetrwać lecz pranie
jeszcze zawiesić trzeba na klamrach
i dzieciom dac jeść
cokolwiek się stanie
niedobre jest życiem dzieci karanie
niech łaska boska stubramna
da im to wszystko znieść
beze mnie i bez karmicielki
lecz też bez męki i bez udręki
będę żył może jedynie chwilę
lecz oby w nadziei że im przebaczy
demiurg co nienawidzi wszelki
ludzki miot bo chce mu blisko być zbyt wielki
on zaplanował każdą czasu milę
tak by każdemu starczyło rozpaczy
czy można obrócić się w nicość
będąc od narodzin pyłu akolitą
czy można utracić
niczego nie wypracowawszy
zawiodłem bo byłem hipokrytą
jutro zapłacę charonowi myto
z bezmyśli i podartych gaci
a dzieci niech żyją o mnie zapomniawszy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz