Pomarańczowa kołdra zawisła
Tuż nad Stadionem Lecha:
Widok, jak w tych kolorowych pismach,
Na które nikt nie czeka.
Darmowe bezsłowie rozdawane
Nieumiejącym czytać
Wyrzyna w głowie różową ranę:
"Popatrz sobie - nie pytaj"...
Za chwilę mrok zamorzy ostatnie
Ślady myśli w bagnie snów;
Pomarańczowa kołdra pramatnię
Odkryje o brzasku... znów.
Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
poniedziałek, 27 czerwca 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz