Nagie pustkowie.
Ty jesteś Aleksandrą:
Gładzisz mnie, a biel
Nasiąka słońca barwą.
Tyś Aleksandrą;
Gładzisz mnie, gładzisz mój strach
Melodią mandor,
O strunach z zielonych traw.
Oddychasz ze mną;
Pozwalasz mi przepływać
Rzekę tętniącą,
Na brzeg, gdzie łez ubywa.
Prowadź mnie więc w bój!
Ochroni mnie twe słowo.
Niebo ze mną pruj!
Mój grzbiet weź pod swe łono.
Będę Cię nosił
W dal, aż do utraty tchu;
Będę Cię nosił,
Na jawie i pośród snów...
A kiedy strzała
Dosięgnie mnie ostatni
Raz, już bez ciała,
Cieniem Ci będę... zdatny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz