Czyż ten najmniejszy z twych poddanych przez morze
Nie uciekł, grożąc: „Potęgę taką kiedyś stworzę,
Co obali piramidy twoich przodków!“? Tyś go nie ujął,
A on spłodził synów i wnuki... i wnuki. Szanując
Tylko jedną księgę, tylko jeden nakaz, osiedli
Cicho śród kolumn twych stolic. Z Nilu pili i jedli,
Lecz nie modlili się wcale do bogów! Czekali na znak.
I przyszedł Jeden, co świat twój wywrócił na wspak.
Lecz oni dalej czekali na znak. Bo czy łagodność
Przewróci piramidy? I przyszedł Drugi: „Dość!“
- Krzyknął - i na wielbłądach hordy popędził
Hord! Spalił pałace, aż po ostatni dach.
Lecz ciągle trwały piramidy... zapomniane.
A kiedy minęły kolejne pałace, w ten zaścianek,
Dawnego cień królestwa, znów wrzucił ktoś księgę
- Jedyną: „Spełnijmy wreszcie pierwszą przysięgę!“
Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
środa, 8 stycznia 2014
Faraon i Koran (z cyklu: "Pieśni o umierających snach")
Etykiety:
biada,
Egipt,
faraon,
królestwo,
potępienie,
przemijanie,
religia,
ucieczka,
wołanie,
wróżba,
zemsta,
znak,
zniszczenie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz