piątek, 28 lutego 2014

Powrót Sykada

Witaj znów, Piękny Sykadzie,
O skrzydłach z pajęczych szmerów
Na srebrzystej nici! W stadzie
Świetlików płaczących bez steru,

W powiewach fal żółtolistnych,
Bez celu płynących w dale
Gwieździste, w płaszczu o mglistym
Odcieniu zmęczenia szałem

Przekwitłym, w wieńcu z czarnych łez,
W trzewikach skrzydlatych śmiercią
Ikara, o źrenicach bez
Kresu wypełnionych rtęcią;

Witaj, Piękny Smutku, wróżbo
W lustrze spełniona! Usiądź tu
Przy mnie i zaśpiewaj próżno
Nadziei: w dal, do odlotu.


poniedziałek, 24 lutego 2014

Państwo opiekuńcze

Rądzący proszą, by umierający
Biedacy się uśmiechali. Wszystko jest
Systemem, w którym ruch, i bezruch, i gest
Podlega kontroli, jako wiążący.

Płatny i obowiązkowy, zliczony
W najmniejszych jotach kurs uszczęśliwienia,
Dawany w zastrzykach z lepkiego cienia,
Dogłębnie przenika mózgowe błony.

Jedyne przystanki na autostradzie
Do wielkiego kompostownika śmierci,
To czekpointy, gdzie funkcjonariusz wierci
Świdrującym okiem, szukając zdrady.

Nie wolno dotrzeć do końca przed czasem;
Nie wolno trwać po wyznaczonym czasie.
Nakazuje się płodzić pod obcasem
Nowe brojlery, co pól zwiększą zasięg.

A pola powstają i rodzą: pola
Wysiłków rozczarowaniem gnijących ,
Łany odmętne, gdzie kipią gorące:
Gwałt, przymus i strach, skąpane w obolach.

Póki wychodzisz z domu i zmierzasz, gdzie
Wiedzie Cię cyberobroża, masz szansę
Na wieczór wrócić, zasiedlić swój karcer,
By na tabletkach szczęścia znów śnić swój lęk.

Lecz biada, jeśli, biedaku, ustajesz...
Rządzący proszą, by umierający
Się uśmiechali, bo w końcu sprzęt każdy
Kiedyś i tak przecież działać przestaje.

sobota, 22 lutego 2014

Pewnego dnia


Pewnego dnia
Nie napotka już Slońce
Mego wzroku.

Pewnego dnia
Przyjaciele, których moce
Rozwiały czasu,

Zejdą się
Ten ostatni raz, by milczeniem
Udawać smutno,

Że widzą cień
Niedostrzegalny w żylnych drżeniach,
Ni wczoraj, ni jutro.

I to już wszystko.
Nic więcej się nie stanie.
Znów wzejdzie dzień,

A co było
We mnie - kto powie - skłamie,
Że wie.



piątek, 14 lutego 2014

Ubóstwienie Laodiki

Płatki kwiatów z łąki,
Kłosy z darów pola,
Półrozkwitłe pąki,
Miód, co daje pszczoła;

Wszystko Tobie ofiaruję,
Siedzącej na tronie Isis,
Przewodzącej boskim chórom,
Rozdającej mleko z misy.

Płatki do stóp twoich,
Kłosy w wianek złoty,
Pąki niech Cię stroją,
Miód - słodki z istoty -

Niech ze złotej czary płynie ,
Poprzez twoje usta, Pani;
Z mlekiem zmieszany i winem,
Ambrozją teraz nazwany!

I jeśli tylko łyk,
W uśmiechu skąpany
Z tego dostanę, w szczyt
Niebios będę brany!

I wyrzeźbię posąg twemu
Obliczu, i ołtarz, i dym
Ofiarny, i pieśń z marmuru:
Wiedź mi, Piękna, śród Bogów prym!

Bo istnienia barwą,
Sensem dążenia, Dniem
Po ciemności marnej
Tyś jest, Laodike!