niedziela, 13 czerwca 2021

49

Wczołgałem się na polanę na wzgórzu,
Pełną sterczących kikutów po ścince.

Odkryte słoje nie szumią wśród różów
Zgasłego zachodu, lecz tworzą sińce

Rozlanej, zastygłej tortury: w ziemi
I w zbolałej głowie z wzrokiem utkwionym

W ich bezzębną niskość. Horyzont cieni
Gór zbyt dalekich rozprasza korony.

Tyle trzeba było iść, by oślepnąć
Tylko? By teraz rozgrzebywać ziemię

Jałową spustoszeniem, suchą, cierpką?...
Zapomniałem: ścigałem ptaki w niebie...

A dziś nie zmyję kamuflażu z pyłu,
Bo teraz - bez fortelu - zowię się NIKT.

Nie zdołam klęknąć, zawołać: "Pomiłuj!",
Albowiem w echu zatonie każdy krzyk.

 


 

środa, 3 lutego 2021

Przesiąkanie

od wczoraj urosły mi paznokcie i włosy
niezauważalnie
jak wyciek życia rosy

jutro zetnę przydługie nadmiary
pojutrze
wyschnie wnętrze czary