Na zgliszczach przyjaźni, w kryptach rozmalowanych
Freskami sztucznych uśmiechów odrzucenia, w blichtr
Strojna, jak karczma czekająca na sabat strzyg
Z Szeolu, dziewka się wdzięczy, snując swe plany.
Oto Facebook, arena małych egoizmów,
Targ niewysłuchanych zwierzeń, niedostrzeżonych
Łez! To Facebook - Midasa łeb, już bez korony,
Już złotem zakażony wywiad-rzeka z... Dyzmą!
Pandemonium kliknięć, sejmik roztańczonych mgnień
Niespamiętanych, zwiędłych, nim rozkwitła o nich
Myśl... Oto Facebook, pakuneczek, co poronił
Swą osnowę, osuniętą w bladej liczby czerń.
Social networking, narkotyczne opętanie,
W nieustającym upojeniu pogoń za czczym
Wyobrażeniem siebie w jednej ikonie, dym
Bez płomienia, nigdy niedokończone zdanie...
Wchodzisz w to? Lubisz to? Ilu chcesz polubień? Targ
Nigdy się nie skończy, choć dawno przeminie czar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz