sobota, 24 sierpnia 2013

Drganie od włosów

Golę się, depiluję, skubię, ścieram włosy,
Pozbawiam skrytości intencje, dla rosy,
Aby mogła płynąć wzdłuż wystających piszczeli,
Pomiędzy załamaniami po kądzieli
I mieczu odziedziczonymi.

Liżesz mnie, całujesz, wysysasz, pijesz,
W pragnieniu, by oczyścić szyję
Pod topór zatracenia: niech uroczyste
Konanie otworzy nabrzmiałą cystę
I krwawej wnętrze ukaże brzoskwini!

Niech się rozpadnę na cząstki, atomy i jony,
Niech się roztuli nareszcie ikony
Trójdeska na pierwotne: lęk, chaos, bezgłowie!
Bez obaw, ja nie ujdę, jak Mojżesz w sitowie,
Co parawanem skrywa gorzko-słony mit.

Upadnę, niech zdepcze mnie Światłość,
Może choć wtedy ciągle nie będzie brakło,
Może spalony we wnętrzu wulkanu,
Z Demonem na Radzie Stanu,
Odnajdę porządek we wnętrzu pustyni...

Bez drgań, bez ścieżek, bez dążeń,
Na końcu końców, skąd żaden zalążek
Już nie wypłynie. Obrabowany z siebie,
Bezokie spojrzenie utkwię w glebie
I skończy się ten Gorgony mim.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz