Nad rzeczką Frigidus
Gaju Akademosa
Woźny zamknął drzwi.
Rozpierzchły się Bogów kukiełki,
By wegetować w trzosach
Z baśniami o Świętych znad Nilu...
Łączenia w Jednem wielu
Próżny już trud Proklosa:
Minęły nasze dni.
Ginących pogan krzyk
Nad Orontem słumił bosak,
By Nowina płynęła w weselu.
Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
Ładne i melancholijne, niepoprawny poganinie
OdpowiedzUsuń