sobota, 26 stycznia 2013

Demony ustania

wychodzą ze snów ze skrytych nostalgii
wyrytych gdzieś na dnie milczenia

zmory zziębniętego ustania

uwiędłe kwiecie ich szatą
jak z lisów zarżniętych ubrania
po wieki służące wyfiokowanym katom

mówią do mnie w skrzypieniach
mówią swe skargi

na mrozie
na deszczu co zamarzł przy grobie
na fali migotań księżyca
na strunach jękliwych wieżyca
otchłani co je ku ozdobie
rozsiewa pajęczo przez zorze

i biada je usłyszeć
lepiej by ucho odciąć

niż by zamarzło po sam czubek jaźni
bo wtedy czas się odwróci
nigdy by nie dać zakończyć kaźni

wtedy zamilknie współczucie

nawet to żywe krwią słodką
wyssaną zębami modliszek



2 komentarze: