Kompletna cisza, bez powiewu:
Tak wygląda świat w przeddzień gniewu.
Tam wszystko już przygotowane;
Tu domy ciche i zaspane.
Czwartej masakry już nie będzie.
Niczego nie będzie już wszędzie.
Lecz jeszcze przedszczek dopiero,
Choć słychać już tętent ogierów,
Słychać już wycie zza granicy
Szeolu; znać skry nawałnicy.
Dziś mam dzieci i piękną żonę
Jutro pójdę w nieznaną stronę...
Trzystu zginęło, lecąc do wód;
Hades okazał swój wielki głód!
Nikt znów nas zbrojnie nie obroni
- Nim tu dotrą, zobaczę koniec.
Dziewczynik! Dokąd mam Was wysłać,
Gdy Zachód, to islamu wyspa,
A Azja sprzymierza się właśnie
Z potęgą Szatana!? Nim zgaśnie
Wszystko, chciałbym choć spojrzeć jeszcze
Na Wasze twarzyczki - bezpieczne...
Wszystko płynie, wszystko przemija,
Los ludzki to wina niczyja.
And old people don't cry for they know
It's no worth, when buried is whole hope.
Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
niedziela, 3 sierpnia 2014
Przedszczek
Etykiety:
apokalipsa,
bezsilność,
biada,
ból,
dzieci,
koniec,
przerażenie,
strach,
śmierć,
upadek,
zagłada,
zniszczenie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz