Odrąbano mi dłonie, przypiekając kikuty
Z wielką uwagą, by nie wykrwawić ran rozprutych.
Wytrzebiono mnie: tak z penisa, jako i z jąder;
Wszak ranę zszyto - z otworem na mocz - bardzo mądrze.
Odjęto mi język i wybito wszystkie zęby;
Bez nosa i uszu i tak urok zblakłby z gęby.
Ważne, że nad wszystkim wprawny czuwał ciągle lekarz,
A służki Pani okłady dawały mi z mleka.
Przez to wciąż dycham, biegnąc za żelaznym powrozem,
Co łączy kaleką nagość z królewskim powozem.
Pani jest dobra, Pani - łagodna; pozwala jeść,
Cokolwiek upuści ze stołu rozluźniona pięść.
Zaś ja się cieszę, jak zwierzę starannie szkolone:
W końcu nie każdy Królową może mieć za... żonę.
Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
czwartek, 21 sierpnia 2014
niedziela, 3 sierpnia 2014
Przedszczek
Kompletna cisza, bez powiewu:
Tak wygląda świat w przeddzień gniewu.
Tam wszystko już przygotowane;
Tu domy ciche i zaspane.
Czwartej masakry już nie będzie.
Niczego nie będzie już wszędzie.
Lecz jeszcze przedszczek dopiero,
Choć słychać już tętent ogierów,
Słychać już wycie zza granicy
Szeolu; znać skry nawałnicy.
Dziś mam dzieci i piękną żonę
Jutro pójdę w nieznaną stronę...
Trzystu zginęło, lecąc do wód;
Hades okazał swój wielki głód!
Nikt znów nas zbrojnie nie obroni
- Nim tu dotrą, zobaczę koniec.
Dziewczynik! Dokąd mam Was wysłać,
Gdy Zachód, to islamu wyspa,
A Azja sprzymierza się właśnie
Z potęgą Szatana!? Nim zgaśnie
Wszystko, chciałbym choć spojrzeć jeszcze
Na Wasze twarzyczki - bezpieczne...
Wszystko płynie, wszystko przemija,
Los ludzki to wina niczyja.
And old people don't cry for they know
It's no worth, when buried is whole hope.
Tak wygląda świat w przeddzień gniewu.
Tam wszystko już przygotowane;
Tu domy ciche i zaspane.
Czwartej masakry już nie będzie.
Niczego nie będzie już wszędzie.
Lecz jeszcze przedszczek dopiero,
Choć słychać już tętent ogierów,
Słychać już wycie zza granicy
Szeolu; znać skry nawałnicy.
Dziś mam dzieci i piękną żonę
Jutro pójdę w nieznaną stronę...
Trzystu zginęło, lecąc do wód;
Hades okazał swój wielki głód!
Nikt znów nas zbrojnie nie obroni
- Nim tu dotrą, zobaczę koniec.
Dziewczynik! Dokąd mam Was wysłać,
Gdy Zachód, to islamu wyspa,
A Azja sprzymierza się właśnie
Z potęgą Szatana!? Nim zgaśnie
Wszystko, chciałbym choć spojrzeć jeszcze
Na Wasze twarzyczki - bezpieczne...
Wszystko płynie, wszystko przemija,
Los ludzki to wina niczyja.
And old people don't cry for they know
It's no worth, when buried is whole hope.
Etykiety:
apokalipsa,
bezsilność,
biada,
ból,
dzieci,
koniec,
przerażenie,
strach,
śmierć,
upadek,
zagłada,
zniszczenie
Subskrybuj:
Posty (Atom)