wciąż istnieją jeszcze jakieś możliwości
chociaż kości
starsze niźli dawniej w czasach marzeń
choć się przyjaciele w bezchwale
nicości
rozpłynęli i pusto w barze
dla życiowych kalek
wciąż istnieją jakieś możliwości
ciągle rościć
sobie chce się swe pretensje tu i ówdzie
chociaż wiadomo od lat doskonale
że mości
nie zejdzie się z panem bo luźniej
od ambicji do zalet
wciąż istnieją możliwości
aczkolwiek coś ci
chyba nie wyszło jak mantra sumienia
powtarza się nazbyt stale
włości
marazmu nijak nie zmienia
już łezka z żalem
istnieją możliwości
w ciemności
staje się pytaniem pustce zadanym
retoryczną figurą metaforą
troski
o przyszłość co stała się znanym
a znane zmorą
możliwości
nie gości
już ciało zgnuśniałe ni umysł sterany
rutyną pogrążony w letejskiej wodzie
nieboski
cuchnąco jątrzą się rany
lecz żyć trzeba w zgodzie
Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz