Niezłomna złodziejka
Rodzi z tego, co zabija.
Imię Jej: Annoika;
Motto: "jestem, bo przemijam".
Nie spoglądaj w lustro,
Przyjacielu; tam czyha Jej
Język palący, srom
Gorący zębami Przejść;
Tam czyha Eleusis
Pieczara, zamknięta głazem
Grobowym i Isis
Sistrum, grające odrazę.
Korozja rozchyla
Już usta do wołań w otchłań
Ciągnących. Zła Scylla
Jest głodna odebrać swą dań.
Rozmiękczy Ci rozum,
Omami ruchem kruchych ciał,
Z Niebios zrzuci wozu
I powie, żeś sam tego chciał!
Ilekroć gliniany
Szlam z duszy żeber opada,
Ona obleka w ran
Bandaże nowego gada:
Monstrum, co ssie swą jaźń.
Kokon-całun, Garota-stos;
Nieustająca kaźń
Marności syreni ma głos.
Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz