Znów przebudziłem się pełen przerażenia. Ból rozerwał powieki uśpione w miriadzie gnostyckich światów i generacji. Raz jeszcze zapragnąłem biec i schować się przed gorgonowym wzrokiem Archontów, spoglądających, jak cerber naziemny - z Góry Annoiki. Dusza moja na imię ma Apollodora, bo Pan Światłości mi ją podarował. Niech te wiersze - opowieści o Bogach zrodzonych ze smutku, będą ostatnim tchnieniem dla Niego wdzięczności...
niedziela, 28 grudnia 2014
Wahanie DonHaeda
Oto, co mi się przydarzyło - powiedział DonHaedo,
Lecz zapomniał, co.
Przyszło mu na myśl tylko jego credo:
"Udawaj, że walczysz, nawet, gdy spadasz na dno!"
I co było dalej? Co zwykle, jak zawsze:
Odmachnąć się złu chciał, lecz przeczytał
"Kazanie na Górze" i wszelkie myśli zbawcze
W grzechu ugrzęzły rozkwitach.
Nie da się walczyć. Walka i tak jest złem.
Ucieleśniony w człowieku,
Zawsze będę na samym padołu dnie.
Na nędzę bytu nie ma leku.
Urodziłem się, więc umrę, pognębiony.
Wierzący, więc nigdy niezbawiony. Chrystus
Za bardzo wyśrubował wymagania. Korony
Nie dostanę; nadzieja prysła.
I chciał po prostu iść dalej.
Jednak już wszystkie szlabany zamknięto.
Musiał pozostać zakałą,
Bo życiem wypalił swe piętno.
Subskrybuj:
Posty (Atom)